poniedziałek, 23 listopada 2015

NaNoWriMo - tydzień 3

Liczba dni: 22
Liczba słów: 10 275

Musiałam zrezygnować z formuły liczby wypisanych dni, bo w ostatnim tygodniu nie codziennie zaglądałam do projektu. Stąd też i marna liczba słów, niewiele większa od tej w poprzednim wpisie. Może nie będzie wyglądać tak blado, jeśli umownie dodamy do niej jeszcze blisko dwa tysiące słów z napisanych niedawno wypracowań oraz tę notkę. To już zawsze trochę więcej.
Jednak ten tydzień nie był tak bezowocny, na jaki wygląda. Odkryłam kolejną rzecz, które skutecznie utrudnia pisanie.
Tak więc, przed Państwem – zapominalstwo!
Wygląda niegroźnie. Tym bardziej, ze wcale nie chodzi mi tu o zapominanie o pisaniu. Nie, o tym pamiętam szczególnie dobrze. Cały dzień rozplanowuję zajęcia, posiłki i czas na naukę właśnie po to, by wygospodarować większość wieczoru na pisanie. Przez cały dzień więc skrupulatnie podążam za planem, punkt po punkcie, z poślizgiem nie większym niż godzina. Pod koniec dnia jestem z siebie naprawdę dumna, i wychodząc z uczelni myślami jestem już w domu i pracuję nad dalszą częścią opowieści. Idę szybko w stronę przystanku, kiedy nagle rozdzwania się telefon. Odbieram – zziajana przyjaciółka przeprasza z spóźnienie, przysięga, że właśnie wyszła z autobusu i prosi, żebym cierpliwie poczekała na pod galerią. Odruchowo przytakuję, już przeczuwając, że coś moim perfekcyjnym planie dnia zostało pominięte. Rzeczywiście, gdy tylko się rozłączyłam, dociera do mnie, że przecież umawiałam się z przyjaciółką tego wieczoru na kawę… Tak więc idę na tramwaj jeszcze szybciej, żeby zdążyć do galerii przed nią i nie dać się zdemaskować z moim zapominalstwem. Jadąc, sumienie atakuje mnie z dwóch stron – z jednej, bo przez egoistyczną myśl o pisaniu zapomniałam o przyjaciółce, i z drugiej, bo ostatecznie tego dnia już pewnie pisać nie będę, a nawet jeśli, to nie tyle, co powinnam.

Okazuje się więc, że jestem nie tylko kiepskim pisarzem, ale i kiepskim człowiekiem. Przyjaciele, na szczęście, zdążyli przywyknąć i wybaczają mi podobne wpadki. Jednak zaniedbana opowieść nie wybacza nigdy.

2 komentarze:

  1. Szczera prawda. :( Niby wszystko poukładasz, ale jedno małe potknięcie i czar pryska razem z planami i weną :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam dokładnie tak samo. Zawsze planuję sobie, że to dziś napiszę rozdział, później coś się dzieje i, magia, jest już późno a ja jestem zmęczona. To okropne:<

    OdpowiedzUsuń