Z okazji podania wyników matur (w tym wyników moich bliskich, z
których jestem dumna), cofnę się do czasów, kiedy matura była
głównym tematem moich rozmyślań. Wtedy właśnie, gdy matematyka
była jeszcze na porządku dziennym, po przerobieniu milionów testów
zauważyłam niezwykłe zjawisko, nazwane przeze mnie pierwiastkami
prawdopodobnymi i nieprawdopodobnymi.
Brzmi to niezbyt wiarygodnie. Jednak założę się, że każdy
licealista mniej lub bardziej świadomie zetknął się z tym
zjawiskiem.
Pierwiastki te najczęściej występują w wynikach otrzymywanych w
zadaniach otwartych w arkuszach maturalnych, przeważnie w których
pojawiała się funkcja kwadratowa. Zbiór tych pierwiastków nie
jest jednoznacznie określony. Mówiąc najprościej – pierwiastki
prawdopodobne to takie, których obecność w ostatecznym wyniku nie
wzbudza żadnych podejrzeń, z kolei pierwiastki nieprawdopodobne to
takie, których obecność w ostatecznym wyniku wzbudza podejrzenie i
skłania to przeanalizowanie obliczeń lub nawet wykonania ich od
nowa.
Przykładem pierwiastka prawdopodobnego mogą być 2√5
– liczba nieduża, często pojawiająca się w wynikach, już na
pierwszy rzut oka nie dająca się bardziej skrócić, przez co
wydaje się jeszcze bardziej wiarygodna i odpowiednia. Przykładem
pierwiastka nieprawdopodobnego może być 13√171
– liczba jakoś podejrzanie długa jak na coś ostatecznego,
wybitnie prosi się o skrócenie, choć nijak nie da się tego
zrobić, wygląda bardzo nienaturalnie i nieestetycznie, skłania do
ponownego przemyślenia zadania.
Oczywiście, rozróżnienie tych dwóch kategorii jest subiektywne,
więc dla niektórych przykłady te mogą wydawać się nieadekwatne.
Jedno jednak jest pewne – są sytuacje, w których nieracjonalny
niepokój każe nam wykonywać to sama zadanie po setki razy, na
setki różnych sposobów, nawet jeśli przy trzech pierwszych
podejściach wyszedł taki sam, z pozoru nieprawdopodobny wynik.
O matko... Czarna magia... O.o Naszczęście do matury zostało mi jeszcze bardzooooo dużo czasu, więc nie muszę się na razie martwić.
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników! :D
W imieniu moich maturzystów dziękuję! I zapewniam (oni zresztą pewnie też), że jak przychodzi co do czego, to nie jest tak strasznie ;)
UsuńJa pamiętam z mojej matury trzy rzeczy:
OdpowiedzUsuń1.W pierwszy dzień było radio Eska i pytało się mnie co będzie na maturze z Polaka. Ja prosto z mostu powiedziałam, że śnił mi się Kmicic, który hasał sobie po lesie, więc będzie Potop. No i ten potop był...
2.Na angielskim przez 3/4 mojej pracy rozszerzonej zastanawiałam się jak jest prawo jazdy po angielsku, co z tego, że nazwa banalna. No i przy ostatnich 10 minutach skreślałam połowę moich wypocin, żeby dopisać Driving License.
3.Cała moja matura z historii była na temat asasynów, wszystko przytaczałam do postaci fikcyjnych, które nie miały nic wspólnego z maturą, dostałam 45%.... Nie wiem jakim cudem.
Ad. 1. Ty mi nic już o tym Potopie nie mów, nigdy nie zapomnę Ci tego, że go nam na tej maturze wykrakałaś!
UsuńAd. 2. Prawo jazdy nigdy nie da ci spokoju, nawet wspomnienia z matury ci to wypominają XD
Ad. 3. Jako że ja też nie wiem skąd procenty na tej maturze dostałam, cuda te wyjaśni tylko fakt, że członkowie komisji musieli być z bractwa