piątek, 2 października 2015

Mikroklimaty są wśród nas


W ciągu pięciu lat uczęszczania na geografię sporo czasu poświęciłam na zgłębianie tematu klimatów. Do dziś pamiętam mapę Ziemi podzieloną na poziomie kolorowe pasy. O strefach klimatycznych mówiliśmy dużo, zapamiętałam nawet, że Polska leży w strefie klimatów umiarkowanych.
Wspomniano też o mikroklimatach, posypało się nawet kilka przykładów, ale nikt nie zwrócił większej uwagi.
A to był błąd. Bo mikroklimaty są wszędzie.
Na przykład w naszej sali klawesynowej. Jest to pomieszczenie w najdalszym rogu szkoły, schowane przed wzrokiem uczniów i promieniami słońca. Bez względu na porę roku zawsze jest tam zimno jak w kostnicy, a przez nawilżacz tak jak i tam wilgotno. Zimą możemy próbować przegnać ziąb kaloryferami. Jednak gdy ogrzewanie wyłącza się z nastaniem wiosny... otwieramy okna licząc, że z parku wleci trochę nagrzanego słońcem powietrza.
Podobny, choć bardziej surowy klimat panuje na parterze mojego wydziału. Głównym powodem powstania mikroklimatu była bezmyślność architekta, który prosto z wiatrołapu poprowadził na wprost główny korytarz. Przy źle zsynchronizowanych automatycznych drzwiach oraz niekończącym się potoku wchodzących i wychodzących studentów wiatrołap jest bezsilny, wiatru nie łapie, tylko wprowadza go w głąb budynku. Przez to na głównym korytarzu nieustannie hula wiatr, szczególnie dokuczliwy mroźną zimą.
Największą zagadką jest jednak klimat wewnątrz niedokończonego kościoła na moim osiedlu. Przeważnie jest tak, że jeśli kościół jest stary, jest w nim zawsze zimno, a jeśli jest nowy, nie ma specjalnych zmian klimatycznych. W naszym kościele dzieje się coś dziwnego – o ile zimą wewnątrz jest zawsze kilka stopni chłodniej niż na zewnątrz, o tyle latem panuje tam dużo większy zaduch. Jaka jest przyczyna tej niekonsekwencji? Nie mam pojęcia. Nagie mury bywają nieprzewidywalne i złośliwe.
Mikroklimaty zresztą też.

4 komentarze:

  1. Hmmm... Ja jeszcze się nigdy z takim czymś nie spotkałam. Ale napewno kiedyś spotkam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś mikroklimaty tworzyły się same, teraz coraz częściej są dziełem człowieka. Nie mam pojęcia, czy można to w takim razie fachowo nazywać 'mikroklimatem' - ale fakt faktem, że nawet w ciągu dnia spotykamy mnóstwo miejsc, które temperaturą różnią się od innych tylko przez usytuowanie w konkretnym położeniu, brak okna, zbyt płaskie schody, czy co tam jeszcze. Jak my ładnie sami sobie umiemy życie uprzykrzać...

    Brr! Na samą myśl o tych lodowatych korytarzach mną trzęsie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to przeważnie nawet nieświadomie - największe przeszkody zawsze są efektem braku myślenia... A to chyba nawet bardziej mnie martwi

      Usuń