poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Chlorofil we krwi #0 - Zielono mi

Adnotacja z 13.09.2016
Z racji tego, że pisanie to o kwiatach jest jeszcze dość sporą nowością, ten wpis zaliczam jako przedpremierowy początek nowej serii.

Jak nie trudno się domyślić, projekt Skywalker nie zakończył się sukcesem. Po przekopaniu Internetu dowiedziałam się, dlaczego. A gdybym zrobiła podobny research wcześniej, może wynik eksperymentu byłby pozytywny. Nie mniej na razie odpuściłam sobie hodowanie drzew na rzecz czegoś prostszego…

     

Oto trzy świeże sadzonki, nazwane ku pamięci moich ulubionych krogan – od lewej Wrex (bo jest największy), Grunt (bo jest najmniejszy) i Ewa (bo jej potomstwo co prawda nie przyczyni się do zaludnienia Tuchanki, ale powinno opleść ścianę domu).
W przeciwieństwie do drzew, pomnażanie roślin doniczkowych jest naprawdę proste. W większości przypadków wystarczy urwać gałązkę/liść i zanurzyć lekko w wodzie do czasu, aż wypuści korzonki. Potem wystarczy wsadzić w doniczkę, i ot cała filozofia.

Tak właśnie narodziły się widoczne wyżej okazy – Wrex i Grunt z ocalałych resztek umierających roślin (przy czym roślina-matka Grunta jednak nie umarła, z czego bardzo się cieszę), a Ewa ze znalezionej na chodniku gałązki bluszczu. Tak więc, jak widać, tego typu rośliny naprawdę łatwo jest powołać do życia. Do czego wszystkich gorąco zachęcam – lasów coraz mniej, to chociaż prywatnie można przyczynić się do produkcji tlenu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz