Studiowanie nie jest łatwe. Nawet, gdy bardziej
od nauki liczy się kreatywność. Ba, za niektóre prace trudniej mi się zabrać
niż za zbiór zadań z matmy z czasów przedmaturalnych. Nie żeby mi się nie
chciało. Chcę, i to bardzo, zwłaszcza, gdy nadmiar pomysłów wylewa mi się
uszami. Jednak świadomość, że każda praca, teraz już podpisana nazwiskiem, jest
poddawana wnikliwej ocenie profesorów, działa paraliżująco. Nagle każdy pomysł
wydaje się banalny, dziwny, bezsensowny, głupi...
Gdy już gorzej być nie może, nagle
przypomina mi się popełniona przez Petera Jacksona ostatnia część Hobbita.
Nagle wszelkie lęki i wątpliwości
znikają, jakby nigdy ich nie było.
W końcu, jeśli światowej sławy
reżyser ma prawo tworzyć tak spektakularne pomyłki, to co dopiero początkujący
student.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz