wtorek, 29 maja 2012

Co i po co

Od kiedy założyłam tego bloga (całe dwa dni temu!) nie mogłam się do końca zdecydować, o czym pisać. Przez moją głowę przeleciały miliony przeróżnych pomysłów, jeden dziwniejszy od drugiego. Casting jednak wygrał i tak najbardziej oklepany temat.
Ja.
Brzmi to nieco egoistycznie. Mnie tam osobiście to nie przeszkadza. Wy też spojrzycie na to inaczej, ale najpierw zróbcie krótkie zadanie.
Przypomnijcie sobie najbardziej wciągającą i niesamowitą historię, z jaką ostatnio się spotkaliście. Czy to fabuła książki, film s-f albo opis randki koleżanki z ławki. Przywołajcie postać głównego bohatera i każcie mu znów odtworzyć wszystkie zdarzenia. Niech znów całuje dziewczynę, ratuje Wszechświat, wyprowadza psa na spacer... Przeżyjcie tę historię na nowo, poczujcie tak dobrze znany dreszczyk.
Teraz głównemu bohaterowi podziękujemy, a w jego miejsce wstawcie...
Siebie.
Coś nie pasuje, prawda? Mnie osobiście dziwnie jest widzieć siebie jako element tak fascynującej układanki. Dlatego postanowiłam pisać tego bloga. Bo popełniałam dotąd ten błąd, że nie widziałam w moim życiu niczego na tyle fascynującego, by móc komukolwiek o tym opowiedzieć.
(Tu pragnę przeprosić wszystkich internautów, którym uda się natrafić na moje wypociny).
Punkt widzenia zależy od siedzenia. Nie ma więc na co czekać! Koniec z biernym siedzeniem na widowni! Czas, żeby w końcu stanąć w światłach reflektorów i poczuć się prawdziwym (super)bohaterem!
Ja już wskoczyłam na scenę.
A wy?


4 komentarze:

  1. Wyobraziłam sobie, że stoję/siedzę na oknie mieszkania na 10 piętrze i mam zamiar popełnić samobójstwo... Taa, prawdziwe wydarzenie, tylko zmieniłam bohatera... Nieważne, mogę powiedzieć tylko tyle, że nikomu nic się nie stało.
    Bywa...
    Tak poza tym to świetnie piszesz, czuć czytając Twojego bloga, że tekst nie jest wymuszony i pisanie sprawia przyjemność :)
    Pozdrawiam C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog, fajnie piszesz :)
    pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;)
    nawet ciekawy wpis.
    Weszłaś na scenę ;) to już jakiś krok, o to chodzi :)
    życzę powodzenia ;)
    zapraszam do siebie
    swiatija1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój bohater. Holden Caulfield. Jestem nim i... czuję się bardzo dobrze w jego skórze. Znajomo. Czy jest potrzeba to zmieniać? Mogę przeżywać jego życie, życie młodego Wertera, Curta Cobaina czy Alicji z Krainy Serc. No tak, jednak muszę się z Tobą zgodzić. W ten sposób nie znajdę siebie, prawda?

    Troglodytka

    OdpowiedzUsuń