Koniec wakacji, koniec wolności.
Dwa dni w szkole, a już zapowiedziano nam cztery sprawdziany.
Żyć, nie umierać.
Jako że na kompa weszłam na
dosłownie pięć minut, ograniczę się do krótkiego dialogu z mamą z dnia
rozpoczęcia roku:
Mama: Byłam w Carrefourze, kupiłam
ci przy okazji dzienniczek do szkoły.
Ja: Mamooooo, jestem w liceum, już
nie używam dzienniczka!
Mama: Ale zobacz, ze Spider-manem
na okładce...
Ja: ...
Ja: Dobra, skoro już kupiłaś, to
wezmę...
Spider-Man! No dobra, przyznaję, wolałabym z Batmanem, no ale żyć nie umierać, nie zawsze można dostać to, co się chce.
OdpowiedzUsuńDobrze, że cokolwiek napisałaś, bo już od jakiegoś czasu umierałam z przerażenia, że autorka mojego ulubionego bloga zginęła marnie w męczarniach. Niedobrze. Znaczy... Bardzo dobrze, że napisałaś, ale ten komentarz będzie dłuższy od całej notki xD Rozkazuję Ci znaleźć więcej czasu na pisanie!
Jak sobie życzysz, pani!
UsuńA tak serio - bloga na pewno nie porzucę. Co najwyżej będę wstawiać notki rzadko, albo jeszcze rzadziej.
Hehe no to nieźle ;D ten dialog jest zajebisty ;P
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, co u mnie w szkole, bo akurat się rozchorowałam. :/ pech... :(
powodzenia :)
Och, co za pech przedłużyć wakacje o tydzień choroby xD Szczęście w nieszczęściu!
Usuńhaha no nieźle masz w szkole. u nas na razie kartkówki ale sprawdziany wpółczuję ;3
OdpowiedzUsuńO MATKO, MARYSIA <3
OdpowiedzUsuń