sobota, 12 września 2015

TOP wideoklipy

 Wideoklipy, klipy, teledyski... Do dziś nie potrafię nakreślić między nimi jasnych granic (a podobno jakieś są, ale jakie, nie wiem). Wierzę jednak, że obejdziemy się bez konkretnych definicji. Dla spokoju sumienia wyjaśnię tylko, że lista dotyczy krótkich filmów, głównie związanych z muzyką, które cieszą moje oczy (i uszy) lub poruszyły mnie w jakikolwiek inny sposób.
Teraz mogę w spokoju przejść do listy.


Zwiastun Pocahontas Disneya

Zwiastun ten po raz pierwszy obejrzałam jako kilkuletni szkrab. Szkrab, który całym sercem kochał (i nadal kocha) Matkę Naturę. Nietrudno więc chyba zgadnąć, o czym nieustannie marzyłam po obejrzeniu tego krótkiego klipu.
Nie, wcale nie chciałam obejrzeć całej Pocahontas (to nastąpiło dopiero jakoś przed maturą). Oczarowana cudownym śpiewem Pocahontas, pragnęłam jak John Smith pobiec za nią w głąb tej kolorowej indiańskiej puszczy, poznać wszystkie jej uroki i tajemnice.
Zresztą, pragnę tego do dziś.


Daft Punk – One More Time

Przy pierwszym spotkaniu z tym teledyskiem byłam już nieco starszym szkrabem, ale jednak wciąż szkrabem. W tym czasie lubiłam oglądać telewizję, głównie kreskówki, telezakupy i programy muzyczne. Tak trafiłam na teledysk One More Time. To było coś! Po raz pierwszy widziałam, żeby muzyce nie towarzyszył „film z prawdziwymi ludźmi”, ale kreskówka! Co więcej, była to kreskówka naprawdę ładna i kolorowa, a do tego muzykami byli niebiescy kosmici! Choć twórczość Daft Punk ogólnie określa się jako nowatorską, dla takiego dzieciaka jak ja był to totalny kosmos.


Daft Punk – Get Lucky feat. Pharrel Williams & Nile Rodgers

Ten kawałek pojawił się nagle, i równie nagle znalazł się wszędzie. Jest mi więc trudno określić, kiedy usłyszałam go po raz pierwszy. Mogę jednak powiedzieć, kiedy i gdzie po raz pierwszy usłyszałam – i zobaczyłam – go świadomie – na jednej wyjątkowej domówce, gdzie muzykę puszczano razem z teledyskami.
Gdy zaczęło się Get Lucky, akurat siedziałam w fotelu z kolejnym piwem, tuż przed telewizorem. W miejscy idealnym, żeby zobaczyć sam początek teledysku - animację kosmosu. Trochę poczułam się wtedy jak ten mały szkrab, który równie uważnie śledził początek teledysku One More Time. Zanim jednak zdążyłam coś z tym skojarzeniem zrobić, kosmos zniknął, a zamiast tego ujrzałam wykonawców piosenki - dwoje z nich okazało się być robotami. Szczyt szczęścia!
Ale czy mogłam mieć szczęścia na tyle, by okazało się, że te cudne roboty mają coś wspólnego z "kosmicznym teledyskiem" z mojego dzieciństwa?
Jak się okazało kilka godzin później, mogłam - i wtedy zaczęło się szaleństwo. Które trwa zresztą do dzisiaj. Ale to już temat na kiedy indziej.


Kygo – Stole The Show feat. Parson James

Co już przy pierwszym obejrzeniu teledysku zwróciło moją uwagę, to że samo brzmienie muzyki (nie wgłębiając się nawet w tekst) idealnie pasowało do klimatu obrazu. Jednak, choć bardzo lubię tę piosenkę, w samym klipie najbardziej cenię postaci astronautopodobnych obcych. Przez zachowanie i sposób bycia są tak różni od otaczających ich ludzi; inni na swój własny, rozczulający sposób, który tworzy z nich cudowną parę. Zwłaszcza pod koniec, gdy łączą się w swym dziwnym tańcu, przez moment zachwycają się różą, a potem po prostu stoją, obejmując się i komunikując w tylko sobie znany sposób.
Zastanawia mnie też jedna rzecz, ukazana bodajże TU. U dołu pleców obcego widać zaczepioną o paski różę. Tak ładnie tam wisi, wątpię, by sam dał radę ją tam umieścić. Żałuję więc, że w teledysku nie ma ujęcia pokazującego, jak ktoś z imprezowiczów pomaga mu ją tam przyczepić – byłaby to nadzwyczaj urocza scena.


Zwiastun Assassin's Creed: Unity

Mówiąc najkrócej – dla mnie to klip idealny, i to pod każdym względem. Po pierwsze, animacja jest bardzo płynna i realistyczna, co mimo całej tej technologii dla mnie nadal jest szokiem. Po drugie, piosenka Lorde pasuje do niego pod każdym względem, i treścią, i klimatem, w jakim jest utrzymana. Po trzecie, obraz jest bardzo dynamiczny i rytmem idealnie dopasowany do muzyki, która podkreśla przejścia i kluczowe ujęcia. A po czwarte, pointa ukazanej walki jest rozbrajająca.


Assassin's Kittens Unity


Mogłabym napisać o walorach artystycznych, o rytmicznym obrazie, o cudownej muzyce... Tylko po co, skoro wiadomo, że na pierwszym miejscu i tak są te urocze, zakapturzone kociaki...

3 komentarze: