niedziela, 18 października 2015

Artysta romantyczny


Na hasło artysta w mojej głowie rodzi się tylko jedno, trochę romantyczne skojarzenie…
Artysta to człowiek zamknięty we własnym świecie, którego granice wyznacza światło świecy. Siedzi skulony, rozkojarzony i nieswój. Czeka, aż w najmniej spodziewanym momencie zjawi się jego prawdziwa kochanka - Muza. Gdy to się stanie, nie liczą się obowiązki, głód ani czas – wzniecony przez Muzę żar karze mu tworzyć, póki nie skończy, lub póki ten szał nie wykończy jego.
Wychowałam się właśnie na takim micie. I nie ukrywam, że taki obraz artysty bardzo mi się podoba. Obcując ze sztuką w każdej formie lubię czasem wyobrażać sobie, że tworzył ją właśnie ktoś taki– trochę uduchowiony, trochę nawiedzony, a na pewno unoszący się ponad tę rzeczywistość.
Niestety, po blisko dwudziestu latach skończyło się to fantazjowanie. Mój romantyczny sen skończył się wraz z informacją, że współcześni kompozytorzy z wyższych sfer. nie wierzą już w szepty Muzy. Ich kompozycje są owocami trzeźwej myśli i oprogramowania. Zero oświeceń i napadów szaleństwa.
Na szczęście ta wieść tyczy się tylko kompozytorów. Nie mam pojęcia, jak wygląda praca artystów z innych dziedzin sztuki. Może jeszcze nie przeszli na współczesny tryb racjonalności?

Na wszelki wypadek ja sama, choć do miana artysty jeszcze mi daleko, staram się czasem tak poszaleć. Nawet posty na bloga o wiele lepiej pisze się w środku nocy przy blasku świecy. Poza tym, należy kultywować tradycje – nikt w końcu nie chce, by jego dzieci wychowywały się w świecie, w którym mit romantycznego artysty rzeczywiście jest tylko mitem.

2 komentarze:

  1. Mi też zawsze podobał się taki obraz artysty. I chociaż jeszcze 100% artystką nie jestem, kiedy mam wenę, to ciężko oderwać mnie od pracy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mario, to tak jakbyś opowiadała o Agacie. To jest artystka.... :>
    Tęsknie, ale widzimy się w przyszłym tygodniu!

    OdpowiedzUsuń