Ten cudowny wynalazek, nazywany muzyczną listą życia (w skrócie
lifelista), spotkałam na blogu Lustro Rzeczywistości.
Zainspirowana, także stworzyłam lifelistę – nieco uproszczoną
(pierwsza wersja była trzy razy dłuższa) i nieopisaną konkretnymi
datami (ale układa się w chronologiczną całość, co chyba
wystarczy – w końcu to nie życiorys do urzędu).
The Beatles – I Me Mine
Choć piosenka nie ma wesołego
wydźwięku, mnie kojarzy się z bardzo radosnym okresem wczesnego
dzieciństwa. Do przedszkola nie miałam szczęścia uczęszczać,
więc żyłam w tym cudownym bezczasie, kiedy nie potrafi się
jeszcze umiejscawiać minionych zdarzeń na osi czasu. Wszystkie
wspomnienia sprzed pójścia do szkoły tworzą więc jeden barwny
kolaż, który ożywa we mnie właśnie przy dźwiękach tej
piosenki.
Las Ketckup – Asereje
Piosenkę tę (wraz z
niezastąpioną choreografią) poznałam na pierwszej w życiu
szkolnej dyskotece. Zapamiętałam ją głównie dlatego, że przy
niej też po raz pierwszy tańczyłam z chłopakiem (na wolnego
byliśmy jeszcze za młodzi). Poza tym świetnie się do niej
tańczyło – gdy więc odkryłam, że jedna z moich kuzynek także
lubi tę piosenkę, często zamykałyśmy się w jej pokoju,
włączałyśmy Asereje na cały regulator i, wskoczywszy na
stół, śpiewałyśmy i tańczyłyśmy jak szalone.
I tak bodajże przez pół
podstawówki.
Virgin – Dżaga
Na tę piosenkę trafiłam jakoś
w drugiej połowie podstawówki, kiedy miałam swoje pierwsze próby
„poważnego pisania”. Treścią nie miała nic wspólnego z moimi
arcydziełami, ale kryjąca się w niej energia bardzo umilała trudy
pisarskie.
Backstreet Boy – As Long
As You Love Me
Dla mnie to bardzo wielofunkcyjna
piosenka. Po pierwsze, jak wskazuje umieszczony tu klip, w którym po
raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę, kojarzy mi się z MegaMan
NT Warrior, kreskówką przełomu podstawówki i gimnazjum. A po
pierwsze po raz drugi, ta piosenka towarzyszyła mnie i mojej
przyjaciółce przy naszych wszystkich głupich i głupszych
gimnazjalnych przygodach.
Hans Zimmer – This Land
(Król lew)
Ten utwór przypadł na przełom
gimnazjum i liceum – etap krótki, ale obfity w wiele ważnych
życiowych zmian.
Queen – You're My Best
Friend
Wiele najbliższych mi dziś osób
poznałam na początku liceum. A poznałam je, pośrednio lub też
bezpośrednio, właśnie dzięki tej piosence. To jest więc
brzmienie pierwszej klasy.
Daft Punk – Get Lucky
feat. Pharrell Williams & Nile Rodgers
Jak już wspominałam, ta
piosenka była wszędzie. Siłą rzeczy więc towarzyszyła mi
wszystkich mniej i bardziej istotnych imprezach i wydarzeniach
drugiej połowy liceum – na osiemnastkach, sylwestrach, studniówce,
a nawet przy lekturze Gry Endera, która zresetowała mi
mózg... W skrócie – działo się przy niej tyle, że gdy ją
słyszę, nie wiem, co najpierw wspominać.
Katarzyna Łaska – Mam tę
moc (Kraina lodu)
To dźwięki końca liceum, kiedy
jak nigdy potrzebowałam mocy do walki. Roboty było w bród, a
konflikty z nauczycielami, którym nie podobały się moje pomysły
na maturę i przyszłość, niczego nie ułatwiały. Najtrudniej
jednak było z tym ostatnim – przyszłością. Wiało już chłodem
niezależności. Po raz pierwszy naprawdę poczułam się
odpowiedzialna za siebie. W którą stronę pójść? Gdzie najlepiej
sobie poradzę? Gdzie w ogóle chcę iść? Jakże chciałam być
wtedy tak pewna swego, jak Elsa!
Estelle – Stronger Than
You (Steven Universe)
Potem dostałam się na studia –
nie te wymarzone, ale też dobre (teraz, po roku, urosły do rangi
cudownych). A kiedy myślałam że najgorsze już za mną, zdobyta po
latach przymusowej edukacji wolność okazała swoje najgroźniejsze
oblicze. Na studiach nikt już nie trzymał nade mną bata, co
sprzyjało niekontrolowanemu odpuszczaniu sobie. Nie potrzebowałam
już zapewnień, że mam moc – na ten rok potrzebowałam czegoś,
co pomoże mi udowodnić sobie, że potrafię być jeszcze silniejsza
niż dotychczas.
Listę zakańczam piosenką na
teraz – Give Life
Back To Music. Po
11 latach rutynowego grania w szkole muzycznej przypomniała mi, o co
w tym tak naprawdę chodzi. I taki też jest plan na ten ostatni rok
nauki – na nowo tchnąć w muzykę życie.
Fajny pomysł, z taką listą:). Chociaż mi by się nigdy nie udało takiego czegoś stworzyć. Połowy piosenek, które kiedyś uwielbiałam, to pozapominałam. Xd. A siedzę jeszcze w gimnazjum:>
OdpowiedzUsuńJak się trochę posiedzi i pomyśli, to zaczynają się przypominać ;D Tylko wtedy pojawia się ten problem, że nagle robi się ich za dużo, i nagle z kilku najważniejszych piosenek robi się cała długaśna składanka...
UsuńBardzo się cieszę, że zrobiłaś tę listę ;) Świetnie opisałaś, co znaczą dla Ciebie poszczególne piosenki, a to włanie było dla mnie najważniejsze przy tworzeniu Lifelisty ;) dzieki!
OdpowiedzUsuń