niedziela, 27 lipca 2014

Obozowe sucharki

Miałyśmy to nieszczęście, że nasza łazienka przylegała do łazienki chłopaków. Nieszczęście, bo ściany pensjonatu były tak cienkie, że kiedy ktoś beknął  w pokoju na jednym końcu korytarza, słyszeli to mieszkańcy pomieszczenia na drugim końcu. Dlatego któregoś wieczoru Marchewa, idąc pod prysznic, spytała:
- Czy jeśli puszczę w łazience muzykę z telefonu, chłopacy to usłyszą?
- Czegokolwiek tam nie puścisz, wszyscy to usłyszą - stwierdziła Fretka.
Marchewa uśmiechnęła się złowieszczo.
- To żeby było niecodziennie, puszczę pawia.


*          *          *

Niepisane prawo mówi, że w pokoju sprząta się dopiero, gdy nie masz gdzie spać, nie możesz czegoś znaleźć lub gdy śmieci próbują wyjść ze śmietnika. Kiedy więc zalewając kisiel rozlałam na podłogę nieco wrzątku, niespecjalnie się tym przejęłam. Na niewielką kałużę zwróciłam uwagę dopiero, gdy o mało się na niej nie zabiłam.
- Chyba powinnam to wytrzeć... - pomyślałam na głos, łapiąc równowagę.
- E tam, zaraz wyschnie, olej to! - Dysia machnęła ręką.
- Heh, olać to, olać wodę - zarechotałam głupio - zabrzmiało trochę sucho.
Wtedy już obie ryknęłyśmy śmiechem.


*          *          *

Wydaje mi się, że na gorąco było to dużo zabawniejsze. Ale przepadło, napisane - niezmazane.
Czy to z opiekunek, czy bez, z wyjazdów na łono natury nigdy nie wyrosnę. Prawda jest taka, bez tego nie dałabym rady - oderwanie od codziennych realiów, problemów, nawet mediów... Tak, tego było mi trzeba, żeby naprawdę zacząć wakacje.
Wiem, brzmi to głupio - w końcu tak naprawdę wolna byłam już od maja. Wtedy jednak chciałam tak bardzo odpocząć, że nie robiłam nic. Dosłownie - spałam do obiadu, szlajałam się z kąta w kąt, ewentualnie coś obejrzałam, przeczytałam, posprzątałam... A tak nic konkretnego. Dopiero gdy wyjechaliśmy, przyjaciele mentalnie wylali na mnie kubeł zimnej wody na rozbudzenie i kopa w tyłek, żeby zmusić mnie do ruchu. Przypomnieli mi, że odpocząć można także aktywnie. A nie raz dzikie szaleństwo działa na człowieka lepiej niż leżenie w łóżku.
Dlatego na razie odmeldowuję się - czas nadrobić przebimbane popołudnia.