sobota, 12 stycznia 2013

Wódka na kaszelek

Wchodzenie do kuchni z samego rana może bywać niebezpieczne. Gdy jednak w gardło wysycha jak ziemia Sahary, warto jest zaryzykować.
'Tylko sięgnę po sok...' pomyślałam i zaraz pożałowałam tej decyzji.
  - Fuuuu, nie będę pił tych syropów, są paskudne! - jęczał Tościk (mój młodszy brat), gdy mama podsuwała mu kieliszek z syropem.
Trochę mnie to zdziwiło - mama nigdy nie podaje syropów w dołączanych do lekarstw miarkach, do złudzenie przypominających kieliszki do...
  - To wygląda zupełnie jak wódka - wypaliłam bez zastanowienia, wskazując na kieliszek z przeźroczystym płynem.
Mama spiorunowała mnie wzrokiem. Nic jednak nie powiedziała, bo w tym momencie Tościk z szatańskim uśmiechem chwycił kieliszek. Zatkał nos i duszkiem wypił całą zawartość.
  - Taaak, coś z wódki w tym jest - skwitował, krzywiąc się jak 'zawodowy gracz'. Chwycił więc następną butelkę z syropem i wręczył osłupiałej mamie - teraz czas na whisky!

I tak bez żadnych problemów Tościk pochłonął wszystkie przepisane mu lekarstwa. A mama przez cały ten czas milczała nie wiedząc, czy dziękować mi za pomoc czy łajać za demoralizowanie brata.